Kiedy pierwszy raz ujrzałam płynące na wodzie miasto poczułam, że jestem w innej krainie. Zupełnie jak za dotknięciem czarodziejskiej różczki z rzeczywistości przeniosłam się w bajkę.
Był to styczniowy poranek. Miasto spowite mgłą, mroźne jak przystało na tę porę roku, przywitało mnie i mojego najdroższego kompana słonecznym uściskiem :)
Piękne pałace wodne, cudeńka architektury machały nam na przywitanie, gdy mijaliśmy je podczas wodnego rejsu po głównym Weneckim kanale Grande. Gdy nasz wodny szofer zadzwonił, że już czas wyjść na ląd, rozpoczeliśmy poszukiwania naszej sennej komnaty. Wsród drobnych uliczek ukryte sklepiki, które oferowały piękne włosko-weneckie skarby, które można było kupować w swej wyobraźni bez opanowania. Wszystko było tak piękne, gustowne i bardzo smaczne.
Gdy dotarliśmy do pierwszego punktu naszej podróży, moim oczom ukazały się posągowe, dębowe drzwi, a w środku ceglane patio z mnóstwem roślin, które ożywiały na pozór surowe wnętrze. Widok z okna ucieszył moje serce. Wąska dróżka wody, a na niej mały mostek, który bacznie stał i zapraszał każdego swym skromnym pięknem.
Romantyczna sceneria Wenecji, ta niezliczona ilość wąskich uliczek, mostków i cudownie pachnącej kuchni sprzyja zakochaniu się w sobie jeszcze raz albo po raz kolejny także piesze wycieczki są jak najbardziej wskazane, zwłaszcza że powierzchnia laguny jest dość niewielka.
Główny skwer Wenecji czyli plac św Marka przykuwał uwagę najbardziej. Centrum towarzyskich spotkań wśród artystycznego ducha włoskiej architektury, wśród Pałacu Dożów oraz Bazyliki Marka gromadziły się tłumy spragnionych piękna ludzi.
Plac bił blaskiem tysiąca kolorów, które dobiegały z okolicznych straganów, pięknie udekorowanych gondol oraz barwnych szali podróżnych. Wszechobecne były weneckie maski, które wykonane z niezwykłą dbałością i pomysłem wzbudzały zainteresowanie. Najbardziej rozpoznawane symbole Wenecji to właśnie maska i gondola. Tych dwóch nigdy tu nie zabraknie, jak również otulacjącej i wciąż przybywającej wody:) Będąc na wyspie dowiedziałam się, że wyspa, która leży nieopodal Wenecji również słynie w całych Włoszech z wyrobów szklanych. Warto, więc poświęcić kilka chwil by zobaczyć Murano - świat szklanych zwierząt, kwiatów, żyrandoli i kolorowej biżuterii, którą zapragnie mieć każda kobieta w swojej kolekcji. Wyspa oddalona jest zaledwie 15 minut drogi tramwajem wodnym.
Powracając wieczorową porą na wenecki ląd, gdy mgła nasiliła swą gęstość, wśród świateł głównych uliczek wyłoniła się perła mojego serca - most Rialtto. Usłyszałam trzepoczące skrzydła mojej radości.
Pięknie wykonany most, który łączy dwa oddzielone od siebie lądy, a raczej uliczki, które wieczorem nabierają blasku życia. Oświetlone sklepiki z pamiatkami i weneckim rzemiosłem są wypełnione ludzmi pochodzącymi z rożnych stron świata. W tle brzmi muzyka z kawiarni, w której serwują cudną cappucino, jest usadowiona tuż u stóp Rialtto. A widok z mostu czarujący!!! Mistyczne miasteczko pełne wodnych łódeczek, a w nich zakochani. Pary i całe rodziny patrzący sobie głęboko w oczy i cieszących się chwilą magii, którą to miejsce stwarza. To trochę jak być na zamkniętej wyspie, gdzie życie toczy się swoim rytmem. Pięknie i spokojnie z daleka od całego świata. Oświetlenie jest bardzo delikatne, nienachalne. Na głównych placach i ulicach dominuje światło toczącego się życia towarzyskiego. Jednak, gdy zagłębimy się nieco dalej, uliczki spowija ciemność, a jedyne co rozświetla nam drogę to kilka ulicznych latarni. Podoba mi się to bardzo, bo można komuś skraść buziaka albo gondolę, hehe :)
Weneckie uliczki są bardzo do siebie podobne, także nasz zmysł orientacji trochę się zagubił (a może po wyśmienitym winie) i nie planowanie odkryliśmy kilka ciekawych, magicznych miejsc.
Teraz gdy piszę to wspomnienie, które jest wciąż żywe w mojej pamięci, czuję się znów zakochana... w tych uliczkach, mostkach, wodnych stateczkach, kuchni no i jeszcze kimś ♥
Na pewno tam wrócę znów zimową porą, bo choć na zewnątrz mróz rumieni nasze policzki, to w środku serca aż kipi gorącem z nadmiaru uczuć.
Romantyzm ukryty w każdej małej cząstce tej wyspy czyha, a raczej czeka na każdego.
Warto zakochać się jeszcze raz:)
♥ ♥ ♥
Te zdjęcia sprawiają, że aż chce się tam pojechać, mimo że nigdy wcześniej Wenecja mnie nie pociągała. Więc gratuluję zdjęć:)
OdpowiedzUsuńZdjęcia są super:) ale w rzeczywistości jest tam jeszcze piękniej i mam nadzieję, że kiedyś bedziesz mogła się o tym przekonać:)
OdpowiedzUsuńTylko kilka dni mnie nie było a tu takie zmiany. I to na lepsze. Tak ładnie piszesz, ze aż chce mi sie do Europy wracać mimo, ze atrakcji mam tu nie mało :-)
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się zobaczyć, usłyszeć i przeczytać o tych Twoich atrakcjach:)
Usuń